sobota, 20 grudnia 2014

"It's Christmas Time..."

Ufff.... Choroba mnie wykańcza! Po raz kolejny zużywam tonę chusteczek, a kaszlem denerwuję sąsiadów. Szczególnie niefajne jest to w chwili, kiedy zaczynam przedświąteczne przygotowania, no ale cóż... okna trzeba było umyć... a teraz prycham i kicham :(

Ale nic tak nie stawia na nogi jak... przedświąteczny czas. Czas pełen światełek, bombek, cudownych zapachów przyprawy korzennej i suszonych grzybów. Czas w którym zaczynają  gasnąć "wszystkie spory :-)"
Jednak jest w tym coś cudownego, coś magicznego... Myślę, że każdy z utęsknieniem czeka na moment wyciągnięcia choinki z piwnicy (lub kupienia świeżo pachnącej lasem), odkurzenia bombek, nawlekania ulubionych cukierków na czarną nitkę. Nic innego nie potrafi tak odprężyć i wywołać uśmiech nawet na twarzy największego mruka jak świąteczna piosenka czy pastorałka.
Ja swoje przygotowania rozpoczęłam zaledwie wczoraj, kiedy to w towarzystwie największej wariatki na świecie (muaa A. ;-)) upiekłam gigantyczną górę pierników i maślanych ciasteczek. Oj, babciu, będziesz mieć konkurencję w te święta :-D


     
Cudowny dzień!!! :-) Uwielbiam takie momenty, w których przestaję myśleć o niepowodzeniach, problemach, tylko skupiam się na ulubionej przyjemności... pieczeniu :-) Dlatego naszym spontanicznym osiągnięciem były kruche maślane ciasteczka, ozdobione mleczną czekoladą i cukierkowymi ozdobami. Mmmmmniam.... Moje małe kuzynki nie będą potrafiły się od tego oderwać (zawsze podkreślam, że jestem skromna :-D)
Powiem szczerze, że mnie było ciężko ;-)
A dzisiaj? Dziś w moim mieszkaniu nastał moment szaleńczego sprzątania. Siostra przeszła samą siebie i nawet wyprała dywany. Wow! :-) A mamcia, jak to mamcia - wiecznie w kuchni. Ulepiła pierogi z kapustą i grzybami (nareszcie - tak bardzo brakowało mi ich na Wigilii) i zrobiła swoją ulubioną potrawę - kapustę z grzybami. Z rybą - och... palce lizać!
Aczkolwiek naszym powiedzeniem przewodnim w każde święta jest "nie wnosi się drzewa do lasu!" Co w naszym przypadku się nie sprawdza, ponieważ i tak, na złość babci (ale w pozytywnym znaczeniu! :-)) zawsze przywozimy coś świątecznego, mimo góry jedzenia na miejscu :-) Przecież wiadomym jest, że w święta trzeba dać coś od siebie :-) A dla mnie i mojej rodziny najważniejszy jest uśmiech drugiego człowieka (szczególnie jeśli smakuje mu to, co przygotujemy ;-))

A jutro, no cóż... ciąg dalszy sprzątania, ubieranie choinki (u mnie w pokoju już stoi mała "świąteczna dama" ;-)), ozdabianie kolejnej partii pierników, pakowanie prezentów, siebie i w drogę! ;-))

A jeśli w drogę to tylko z.... Chris Rea :-) Ulubiona piosenka mojej mamci... Ze spokojem "jedziemy do domu na święta"

https://www.youtube.com/watch?v=EvDxSW8mzvU

A dla Was wszystkiego co najsmaczniejsze w Nowym Roku, a w Święta... miłości....spokoju...radości

Poniżej jedna z moich ulubionych świątecznym piosenek. Urzekła mnie tekstem i melodią... na dobry sen :-)

https://www.youtube.com/watch?v=wrvebqA8xdM

With Love!

N <3




wtorek, 2 grudnia 2014

Więcej czasu... Więcej przemyśleń....


Dawno mnie tu nie było... Jest mi wstyd, ponieważ obiecałam sobie, że ten blog będzie moją odskocznią od rzeczywistości. Ale postaram się to nadrobić - w końcu adwent, trzeba mieć jakieś postanowienia :-)
Wrzesień przeminął szybciej niż mi się zdawało (krótka piłka i już 1 październik), październik i listopad - "przeminęło z wiatrem" jak powiedziałby klasyk :-) Czas tak szybko płynie, a ja mam wrażenie, że tkwię w martwym punkcie życia. Uczelnia, dom, praca, uczelnia, wolontariat, praca, praca, dom, uczelnia, praca. I tak na okrągło...

Ciekawe dlaczego akurat teraz, 2 grudnia o godzinie 17:23 mam taki moment zatrzymania... Może dlatego, że za 22 dni Wigilia, dlatego, że w przyszłym tygodniu mam kolokwium, dlatego, że w przeciągu 2 tygodni znowu zachorowałam, a może dlatego, że po prostu jestem człowiekiem...

RESET!

Może jakieś postanowienie? Kolejne... Niespełnione? Jestem spod znaku Koziorożca, powinnam być uparta, a czy taka jestem? Czasami mam wrażanie, że tak naprawdę zodiak nie oddaje tego, jacy jesteśmy. Jestem łagodną osobą, fakt - często się denerwuję, czasami nie potrafię się zgodzić ze zdaniem innych, jeśli nie jest identyczne z moim, ale z drugiej strony jestem bardzo emocjonalna, choć są momenty kiedy obiecuję sobie, że już nikt mnie nie skrzywdzi, już nigdy nie będę płakać... Ale tak jak mówię - postanowienie kolejne, raczej niespełnione!

O matko! Nie wiem dlaczego wzięło mnie na takie "wypociny" (Pani Profesor - pozdrawiam! :-)), ale chyba czas coś postanowić, ale nie będę wybiegać maksymalnie w przyszłość mówiąc "O Boziu, będę grzeczna, jeśli tylko dasz mi spełnienie w pracy - z wykształcenia psycholog, z powołania dziennikarz radiowy (zbyt często oglądałam "List do M.", skutki widoczne od ręki :-)), kochającego męża (ślub = PRZEREKLAMOWANY, ale ja jednak mam duszę romantyczki ;-)), dom z ogrodem (o tak, proszę!)" NIE!!! Natka, zatrzymaj się! Znów się rozmarzyłaś :-)
Teraz tego nie potrzebuję, dobrze mi jak jest - w końcu mam dopiero (lub aż ;-)) 21 lat. Za chwilę 22, ale ciii... ;-)
Najbliższa przyszłość, która JUŻ się spełniła (psychologia - doba rzecz!): ZDAŁAM kolokwium, WYZDROWIAŁAM, OGARNĘŁAM czas przed świętami, ZAGLĄDAŁAM tu często.... A później?

A PÓŹNIEJ SIĘ ZOBACZY! :-)

Dlatego, jeśli Ty, ktosiu, czytasz ten blog to pamiętaj - nie wybiegamy w przyszłość! Skupmy się na tym co jest teraz dla nas dostępne i dostrzegajmy na każdym kroku uśmiech świata :-)

Powodzenia w jego poszukiwaniu :-)

A na ten nieziemsko chłodny wieczór, małe ocieplenie klimatu w serduchu :-)
Razem z Celine Dion dziękujemy za życie... "I'm alive" :-)

https://www.youtube.com/watch?v=NJsa6-y4sDs


With Love

N<3






wtorek, 9 września 2014

Ciągle zabiegana...!

Znowu tutaj po tak długiej nieobecności. Czasami zastanawiam się do kogo docierają moje "wypociny" (jak to zwykła mawiać moja pani profesor). Czas bardzo szybko leci, a ja jeszcze nie zdążyłam odpocząć. Ledwo zaczęły się studenckie wakacje, a już za oknem widać ich koniec. Ja,  mimo tak długiej nieobecności poza murami swojego wydziału, nie potrafię się rozleniwić, ponieważ ciągle trzyma mnie praca i jeszcze niedawny wolontariat
Dzisiaj kolejna dawka sprzątania :-) Uporządkowanie notatek sprzed 2 lat daje mi nieźle w kość, na szczęście widać już podłogę w moim pokoju. :-)

Koniec 3-miesięcznych wakacji zbliża się wielkimi krokami. Za chwilę znowu zacznie się gonitwa z zaliczeniami przedmiotów. Echh... uwielbiam ten wyścig :-/. Jednak cóż mam zrobić?
Mówi się trudno i PŁYNIE się dalej ;-)

Ostatnie tygodnie chcę spędzić na niemal samych przyjemnościach, oczywiście nie wyłączam z tej listy pracy ;-) i dołączam drugą pracę już pod koniec września. Tęsknię za moimi dziobami i już nie mogę się doczekać :-)
A tak to... teatr (wreszcie!), basen, herbaciarnia, 3-dniowy wyjazd w góry (mam nadzieję, że praca nie pokrzyżuje mi planów) - rodziny nie widziałam od świąt Wielkanocnych więc czas najwyższy :-) Cieszę się chwilą, ponieważ za chwilę już jej nie będzie!

Uciekam sprzątać dalej, aby mieć gdzie spać :-D

A na wieczór odgrzebana piosenka Arethy Franklin "I say a little prayer for you" jednak w innej aranżacji wykonanej przez Emily Williamas - rewelacyjny głos i zero zmęczenia :-)

https://www.youtube.com/watch?v=HX00cSNwi08

Życzę Wam pogodnego wieczoru :-) Wam? Dajcie znak, że w ogóle tu jesteście :-)


czwartek, 14 sierpnia 2014

"Into the Storm", czyli ambitne kino part.....

Po przejściu dziś w nocy frontu atmosferycznego, którego dziełem były trąby powietrzne w Czechach i
gwałtowne burze u nas, na południu Polski, stwierdziłam, że jesteśmy w stanie poradzić sobie ze wszystkim, ale natury nie jesteśmy w stanie powstrzymać. Niesamowitym widokiem było rozjaśniające się niebo, oświetlające co 15 minut pola za moim oknem i miasto. Cudownie jest obserwować, ale nie doświadczać. Dlatego też jest to super okazja (jeżeli można to w ten sposób ująć) do przedstawienia Wam genialnego filmu, z niesamowitymi efektami specjalnymi i smakowitą grą aktorską. 
Mowa tu o "Epicentrum" czyli "Into the Storm" reżyserii Steven'a Quale'a
MAJSTERSZTYK!!!

"Epicentrum" to thriller, który łączy w sobie nie tylko gwałtowność żywiołu i przerażających skutków jego działania, ale również drugą stronę mocy - oddanie i miłość ojca do synów. 
Nie chcę przedstawiać Wam całości filmu, ponieważ jak ja zaczynam o czymś opowiadać to lecę z tym, nie patrząc na to, że własnie powiedziałam zakończenie ;-). 

Film Quale'a to doskonałe porównanie do innego filmu, z roku 1996 roku reżyserii Jan'a Den Bont'a, "Twister", ze świetną grą aktorską Helen Hunt i Bill'a Paxton'a.
Tutaj również grupa "łowców burz" rywalizuje ze śmiercionośnym żywiołem starając się ocalić ludzkość przed kolejnymi jego atakami. 
Też rewelacyjny film, natomiast nie dorównuje "Epicentrum" pod względem efektów ;-)

Zapraszam Was serdecznie do kin, nie pożałujecie :-) 
A jeżeli ktoś już był, to może podzieli się w komentarzu swoimi wrażeniami. Hmm???

Poniżej trailer filmu 



With Love

N <3


czwartek, 7 sierpnia 2014

"Noc oczyszczenia. Anarchia" WOW!

Studiując psychologię już trzeci rok dowiedziałam się wiele o ludziach. Przede wszystkim tego, że się nie zmieniają, tylko my ich źle spostrzegamy. W ciągu roku akademickiego zatapiając się w kolejnych definicjach coraz to różniejszych fobii, chorób psychicznych i innych zastanawiam się jak by to było, gdyby ludzie nie mieli żadnych hamulców w swoim działaniu, np. w postaci prawa. Odpowiedź na to pytanie uzyskałam w filmie. Jego tytuł nie jest zbyt lotny, równocześnie narzucając swoich potencjalnych odbiorców, czyli członków różnych subkultur. A jednak nie...

"The Purge: Anarchy" czyli "Noc oczyszczenia. Anarchia" to horror, bardziej thriller, pokazujący co człowiek może zrobić, gdyby jego działanie było bezkarne i nieograniczone.

Niedaleka przyszłość, Nowy Jork, USA. Nowi Ojcowie Ameryki ogłaszają kolejną noc oczyszczenia, podczas której przez 12 godzin, od 7 wieczorem do 7 rano, obywatele mogą robić wszystko na co mają ochotę przez ten czas.Wszystko to, co nie jest zgodne z prawem. Dzięki temu niektórzy, czując się bezkarni, rozwiązują swoje problemy, wyrównują rachunki, dowartościowują się, brzydko mówiąc "oczyszczają rasę". Do walki z niosącymi śmierć fanatykami wkracza sierżant, kelnerka z nastoletnią córką oraz młode małżeństwo zdecydowane na rozwód.
Czy są w stanie przetrwać 12 godzin nie zaglądając śmierci w okno? Ocalą siebie i innych?

Zapraszam Was do kin. Film wart uwagi, a przynajmniej zastanowienia się nad tym jacy jesteśmy słabi i jak łatwo można nami manipulować. W dobie ówczesnych czasów to temat numer 1.



Poniżej trailer

https://www.youtube.com/watch?v=Agz7xmD6fAU

With Love

N <3





poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Krótka oferta :-)!!!

Różnorodne drogi realizowania celu pozwalają na finalne jego osiągnięcie :-) Dlatego też próbuję i próbuję!!!
Zapraszam do odwiedzenia mojego profilu na stronie olx.pl (dawniej tablica.pl) i zainteresowania się moją ofertą :-)
Mam do sprzedania sukienkę studniówkową (od niemal 4 lat wisi, zawinięta w pokrowiec, w mojej szafie). Bardzo mi zależy na sprzedaniu jej, ponieważ ja już nigdzie jej nie założę, a komuś innemu może się przydać :-)
Była szyta NA MIARĘ, z gatunkowo bardzo dobrej satyny i kosztowała nie małe pieniądze...

Zapraszam!!! :-)
Być może tutaj znajdzie się ktoś zainteresowany moją propozycją sprzedaży i odezwie się w komentarzach lub e-mailowo :-) (natalia.krawiec1993@gmail.com)

Poniżej link do sukienki (wszelkie możliwe informacje + zdjęcia) :-)

http://olx.pl/oferta/sukienka-studniowkowa-idealna-na-inne-okazje-CID87-ID3lsI5.html


With Love!

N <3

czwartek, 31 lipca 2014

Wciąż zabiegana!!!

I znów pochłonęła mnie przestrzeń, w której czas pędzi nieubłaganie. A tą przestrzenią jest PRACA. Realizowanie projektu wraz z dziećmi wymagającymi większej uwagi powoduje, że takie proste rzeczy, jak książka i kubek dobrej herbaty nabierają niezwykłej wartości.

3 - miesięczne wakacje stają się co raz krótsze. Poświęcenie ich dla innych jest niezwykle satysfakcjonujące, natomiast czasami warto się zatrzymać i pomyśleć o sobie. W końcu to JA w moim życiu odgrywam główną rolę i to JA jestem najważniejsza.
Alee.... spędziłam cudowny tydzień u rodziny. Cud, miód i malinki! :-) Dosłownie ;-) Cowieczorna gra w SCRABBLE, lodowy deser każdego popołudnia, mnóstwo słońca i przede wszystkim spokój :-)

Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy, praca sama się nie wykona. Cóż... życie jest życiem :-)
Jednak przyjemne chwile jeszcze nadejdą :-) należy cieszyć się z krótkich chwil, które niesie nam życie - wypad do kina, "ciucholandowe WOW", rower z przyjaciółką, a później..... kolejny projekt połączony z wyjazdem nad nasz cudowny, lecz zimny Bałtyk ;-) Przyjemne z pożytecznym!!!

A dziś, mimo kiepskiej pogody, życzę pogody ducha - każdego dnia ;-) Czerpmy z życia pełnymi garściami :-)

With Love,

N. <3

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Wielki powrót z "How To Train Your Dragon 2"!!!

WRÓCIŁAM!!! Nareszcie :-) Własnie tego mi brakowało - CZASU!!! Wakacje tak bardzo! Po ciężkim miesiącu nie wychodzenia z pokoju, wypijania co najmniej 3 kaw dziennie, poświęcania się wyłącznie temu, aby szczęśliwie przetrwać i niczego nie powtarzać w tzw. kampanii wrześniowej :-)
I udało się!!!
Teraz, z "pustą" głową, wolną od trosk i stresu, mogę spokojnie usiąść w fotelu z kubkiem ciepłej herbaty, wziąć odłożoną "na później" książkę lub włączyć zaległy film. I tak też się dzieje :-)
Wakacyjne show zaczęłam już w środę wybierając się z siostrą na upragniony "babski wypad". Kino, kawa, pogaduchy. Tego mi było trzeba.
Wybór padł na "How To Train Your Dragon 2" czyli "Jak wytresować smoka 2"
Cudowne "odmóżdżenie"!!! Wybuchowa mieszanka emocji.
Płacz, śmiech, płacz, śmiech...

Kontynuacja kultowej historii małego wikinga Czkawki, który dzięki swojej osobowości, odwadze i zrozumieniu potrafił zaprzyjaźnić się ze swoim największym wrogiem, krwiożerczym smokiem, Nocną Furią, którego pieszczotliwie nazwał Szczerbatkiem
"Jak wytresować smoka 2" to niesamowita opowieść twórców wytwórni DreamWorks, spod których rąk wyszła między innymi kultowa historia o ogrze, czyli "Shrek".
Czkawka, już 20-letni syn wodza, przez cały czas udoskonala swoją technikę ujeżdżania Szczerbatka. Trenując z nim coraz to nowsze techniki latania, niespodziewanie odkrywa przerażającą historię dawnego wroga swojego plemienia. Starając się bronić swojej wioski, jej mieszkańców i cudownych smoków, odnajduje... matkę, której nie widział całe swoje życie. Czy przyjaźń między człowiekiem i smokiem wygra z odwiecznym złem? Trzeba się przekonać.

Zapraszam Was bardzo serdecznie do kin, a żeby być na bieżąco pierwszą część filmu można oglądnąć
on-line. Na prawdę polecam, popłakałam się ze śmiechu i ze wzruszenia.
W tym wypadku wiek widza nie gra roli, ponieważ na salach kinowych można dojrzeć nie tylko małych widzów, ale również i starszych.
POLECAM!!!

A poniżej trailer filmu:
https://www.youtube.com/watch?v=3ZfIcs1_lIM

With Love

N <3






wtorek, 27 maja 2014

A little break! :-)

Echhh.... już nadszedł ten czas dla studenta, który wymaga gigantycznego wysiłku umysłowego - CZAS ZALICZEŃ I SESJI! Dlatego już od pewnego czasu się nie odzywałam, praca, wolontariat, nauka, praca, wolontariat, nauka i tak w kółko.
Dlatego dzisiaj, niestety, tylko daję znać, że żyję i myślę o tym moim małym "światku" muzyki, filmów i przepisów. Myślę, że powrócę pod koniec czerwca z odnowioną sobą, czyli wyspaną ;-) z nową dawką przepisów, muzyki i filmu. Ach... już nie mogę się doczekać, kiedy zacznę zagłębiać się ponownie w serialowy świat "Chicago Fire" (już prawie skończyłam drugi sezon ;-)) i poznam świat bohaterów "Czasu Honoru" - aktualnie od czasu do czasu zatapiam się w książkę pod tym samym tytułem, po to aby lepiej przygotować się na 7! sezonów (muszę nadgonić koleżanki :-)). Oczywiście, nie mogę zapomnieć o Antku Pawlickim *_* Tylko i wyłącznie dla niego to czytam (ale również ze względu na wciągającą fabułę ;-))!

Dlatego usłyszymy się już niedługo :-) A teraz wracam do kolejnych notatek, książek i innych pomocy.

With Love!

N <3

wtorek, 6 maja 2014

"Przepisowy" zawrót głowy!

Majowy, wtorkowy wieczór kończę oglądając kolejny odcinek fajnego, lekkiego serialu "Prawo Agaty". Wciągnęłam się! Jest to jedyny serial, który oglądam "namiętnie". Dzięki temu wiem skąd pani doktor z psychologii sądowej czerpie inspiracje w tworzeniu przykładów ;-) Cała reszta seriali nie bardzo mi podchodzi, szczególnie jeżeli liczba odcinków ma cztery cyfry. Ale dzisiaj nie o tym :-) Aby osłodzić troszkę życie i rozmyć szarzyznę codzienności (ale nasze Słońce od paru dni dobrze sobie radzi!), zamieszczam jeden z obiecanych wcześniej przepisów (drugi w innym wpisie) :-) Nareszcie mogłam przekopiować zdjęcia, więc wpis będzie miał oprawę graficzną ;-)
    zapożyczone z Internetu,
ponieważ mojemu nie
zdążyłam zrobić
zdjęcia ;-)
Pierwszy przepis i ciasto to ulubiony deser moich małych kuzynek i siostry. Zachwyciły się nim w święta :-) Ma bardzo nietuzinkową nazwę, wygląd i smak. Moja babcia była nieco mniej zachwycona, ponieważ wiadomo "nie wnosi się drewna do lasu" :-) Ale nie odmówiła sobie spróbować nawet kawałeczka ;-)
A oto "SHREK"!!!                          


PRZEPIS :-)


1) Biszkopt
* 5 jajek
* 3/4 szklanki cukru
* 3/4 szklanki mąki pszennej
* 1/4 szklanki mąki ziemniaczanej
Białka oddzielić od żółtek, ubić na sztywną pianę. Pod koniec ubijania stopniowo dodawać cukier, dalej ubijając. Dodawać po kolei żółtka, nadal ubijając. Mąki wymieszać, przesiać i delikatnie wmieszać do ciasta (ja to robię na bardzo wolnych obrotach miksera).


Blachę pokryć papierem do pieczenia. Boków formy niczym nie smarować, papierem wykładamy tylko dno. Wyłożyć ciasto. Piec w temperaturze 160 - 170ºC około 30 - 40 minut (lub dłużej, do tzw. suchego patyczka). Po upieczeniu opuścić z wysokości ok. 60cm ciasto w formie na podłogę. Wystudzić w uchylonym piekarniku. 










2) Masa
* litrowy sok Kubuś lub Pysio (zielony!) - na opakowaniu napisane jest 900ml ;-P 
* 2 opakowania budyniu śmietankowego - na opakowaniu powinno pisać, że 1 paczka jest na 500ml mleka
* 2 opakowania galaretki agrestowej lub kiwi
* 250 ml śmietanki 36% (z kartonika lub całe "okrągłe" opakowanie)
* 2 opakowania Delicji (mogą być nawet te najtańsze - wszystko jedno ;-))

PRZYGOTOWANIE :-)
Pierwsza masa to masa "budyniowo-Pysiowa" :-). Gotujemy budyń tak jak napisane jest na opakowaniu, natomiast zamiast mleka używamy soku. Odlewamy szklankę i rozpuszczamy proszek budyniowy, jednocześnie podgrzewając na małym ogniu resztę soku. Zanim zacznie "bulgotać" wlewamy nasz "wywar budyniowy" i mieszamy trzepaczką do jajek (z dzieciństwa - berło księżniczki :-D). Przygotowaną masę wylewamy i rozsmarowujemy na biszkopcie. Odstawiamy do ostudzenia i stężenia. 
Później wykładamy na stężałą masę budyniową nasze Delicje. 

W międzyczasie zalewamy zagotowaną wodą galaretki (w osobnych miseczkach!). Ważne aby zalać galaretki tylko połową wody (na opakowaniu jest napisane 500ml, my zalewamy tylko 250ml). Ubijamy śmietanę i dodajemy wystudzoną, ale nie stężałą galaretkę do śmietany i delikatnie mieszamy. 
Odstawiamy masę do całkowitego stężenia - najlepiej do lodówki. Jeżeli masa już będzie zimna, zalewamy drugą galaretką całą 
 masę. Wyjdzie nam wtedy bardzo cieniutka warstwa :-) Wstawiamy do lodówki na mniej więcej 2 godziny lub dłużej :-).



SMACZNEGO!!!



A na dobrą noc "powrót do dzieciństwa" :-) Piosenka jednej z najbardziej kultowych bajek Walta Disneya, Polskie wykonanie tej piosenki myślę jest fajniejsze niż amerykańskie :-) Natomiast przebija wszystkich wykon Kuby Jurzyka ze Studia Accantus. I dzieje się magia!!!

"Duch żyje w nas" by Kuba Jurzyk 


Ściskam na dobrą noc i liczę na to, że ktoś podzieli się sprawdzonym przepisem, bądź po prostu zostawi po sobie ślad :-) Zapraszam! 

With Love!

N <3







sobota, 3 maja 2014

"Dangerous Minds" czyli ambitne kino part III

Sobotnie wieczory są cudowne! Można włączyć tryb "wstrzymaj myślenie" i wcisnąć przycisk "włącz relaks". Czasami tak trzeba. Człowiek potrzebuje tzw. marchewki, która zmobilizuje go do pracy, aby później z czystym sumieniem ją skonsumować. Wiem, brzmi to bardzo "psycho..." ;-) Moją "marchewką" dzisiejszego wieczora był film, który uwielbia moja mama, a ja nie oglądałam go chyba ze 100 lat, w każdym razie na pewno było to w górnym mezozoiku :-D "Dangerous Minds" czyli "Młodzi gniewni" z Michelle Pfeiffer w roli głównej.

Film opowiada o dojrzałej kobiecie, Louanne Johnson, świeżej rozwódce, która stara się znaleźć nową ścieżkę w życiu. Odnajduje ją w jednym z amerykańskich liceów, w klasie specjalnej. Uczęszczają do niej uczniowie o różnym pochodzeniu, różnych osobowościach, różnych temperamentach. Ale mają jedną wspólną cechę: zatruwają życie każdemu nauczycielowi, który podejmie się współpracy z nimi. Za wyjątkiem Louanne, która swoim doświadczeniem zdobytym w Amerykańskiej Marynarce Wojennej stara się zmobilizować buntowników do nauki.

"Młodzi gniewni" to film oparty na prawdziwej historii, w którym za podstawę scenariusza posłużyła książka głównej bohaterki. Historia bardzo życiowa, w niektórych momentach ściskająca za serce. Michelle świetnie spisała się w tej roli -
kobieta-żołnierz zrzucająca mundur by  jako cywil walczyć o uczniów.

Tego typu filmy, szczególnie oparte a faktach, sprawiają, że inaczej o nich myślimy. Jesteśmy bardziej świadomi autentyczności historii, a w niektórych filmach możemy odnaleźć sytuacje ze swojego życia. Nawet w tym filmie odnalazłam pewien element swojego.

Kolejnym filmem o podobnej tematyce, którego w najbliższym czasie mam zamiar obejrzeć, będzie historia pewnego matematyka, który porzucając dobrze płatną posadę zatrudnia się jako nauczyciel w szkole specjalnej, z przewagą uczniów pochodzenia meksykańskiego. Film z roku 1988 "Wszystko albo nic", w którym jedną z głównych ról zagrał aktor, który wcielił się w rolę Ritchie'go Valens'a w moim ulubionym filmie "La Bamba",  Lou Diamond Phillips. Och...

Tak więc życzę Wam spokojnej nocy, jak to mówią "time to bad" ;-) Więc uciekam!
A poniżej trailer "Dangerous Minds"

https://www.youtube.com/watch?v=gA-5nLQCmW8

oraz video clip piosenki promującej film

Coolio ft. L.V. - Gangsta's Paradise

https://www.youtube.com/watch?v=cpGbzYlnz7c

Myślę, że każdy dzieciak powinien ją znać! ;-)

With Love!

N <3

piątek, 2 maja 2014

"My friends are my drugs!"

Och.... przyjaźń no chyba jedna z najmilszych rzeczy jakie może doświadczyć człowiek. Szczególnie, jeśli w swoim otoczeniu ma wyłącznie tych przyjaciół, z którymi zjadł, przysłowiową, "beczkę soli". Dzięki nim wie kim jest, jak żyje i czego chce.
Oni płaczą gdy my płaczemy, śmieją się gdy my się śmiejemy... PRZYJACIELE!
Myślę, że gdyby każdy mógł choć na chwilę zatrzymać się podczas życiowej gonitwy, dostrzegłby wokół siebie ludzi, dla których warto przeorganizować życie.
Portret idealnego przyjaciela można odszukać w każdym "podmiocie" lub "przedmiocie", który nas otacza. Dla niektórych może być to po prostu osoba, która dała nam życie, mama; dla innych osoba, z którą budowało się zamki z pisaku, wspinało po drzewach, bawiło w "podchody"; przyjacielem może być ukochany zwierzak, z którym spędza się czas, wychodzi na spacery, organizuje zabawy; lub po prostu ulubiona rzecz, którą ma się od małego, bez której nigdy nie wychodzimy z domu.

Niektórzy natomiast doszukują się przyjaciół w rzeczach materialnych - pieniądzach, wartościowych przedmiotach lub "sztucznie wygenerowanych" portalach społecznościowych. To jest w tym wszystkim najsmutniejsze. Szczególnie przygnębiający jest fakt poszukiwania "pseudo przyjaciół" na właśnie różego rodzaju portalach społecznościowych. Życie w świecie wirtualnym z roku na rok, z miesiąca na miesiąc, z dnia na dzień zagłusza życie w świecie rzeczywistym. Niepokojący jest fakt, że już młodsze dzieciaki zakładają konta na tego typu stronach, zabierając sobie tym samym prawdziwy smak dzieciństwa.
Ja swoje dzieciństwo, pod względem kontaktów z przyjaciółmi, wspominam bardzo dobrze. Całe dnie spędzane na trzepaku przed blokiem, wspólna zabawa w "podchody", podwórkowe mecze koszykówki lub siatkówki na zawsze zostaną w mojej pamięci. Smutne jest to, że dzieciaki XXI wieku nie potrafiłyby odnaleźć się w tego typu rzeczywistości. Całe dnie spędzane przed komputerem, rywalizacja o coraz większą ilość "zaproszeń do znajomych", to dla nich codzienność. Tylko czy oni muszą tak żyć? NIE! Trzeba mieć tylko chęci by to zmienić!

Ja swoich przyjaciółek nie zamieniłabym za żadne skarby. Są kochane, cudowne, zabawne. Mimo, iż żadna z nas nie ma zbyt wiele czasu na pogaduchy, ze względu na wymagające studia, którym należy się poświęcić, czerpiemy jak najwięcej z chwil kiedy możemy się spotkać, pogadać, wypić wino, pośmiać się. Są to najcudowniejsze momenty, które pomimo tego, że trwają chwilę, zostają w nas na zawsze...

 Życzę każdemu takich przyjaciół jakich mam ja, którzy wspierają, wybaczają błędy, kochają za to, kim jesteś. Wspólne przeżyte chwile, niezapomniane wyjazdy i związane z nimi przygody utrwalone na fotografiach to jest właśnie to, dlaczego cieszę się życiem :-)!

"Sopockie gwiazdy" czyli zwiedzamy Polskę z wolontariatem :-)

Może któreś z Was chce pochwalić się swoim przyjacielem. Zapraszam :-)

"Przyjaciel to ktoś, kto daje Ci totalną swobodę bycia sobą"
~ Jim Morrison

A na dobrą noc trochę muzyki reggae ;-) Tak, tak! Muzyka, która nastraja pozytywnie i daje ogromną ilość energii :-)

"Przyjaciel" by StarGuardMuffin

https://www.youtube.com/watch?v=g5H9SS_D9r0

With Love!

N <3

wtorek, 29 kwietnia 2014

"Independence Day" czyli ambitne kino part II

Filmy science fiction! FUJ! >_< Nie lubię, nie rozumiem, nudzą mnie. Wolę spędzić czas przy psychologicznym filmie, mocnym horrorze, prześmiesznej komedii lub wzruszającej bajce. Natomiast jeżeli już miałabym wybierać między filmami science fiction, a jedną z opcji byłby film "Independence Day" czyli "Dzień Niepodległości" to właśnie byłby mój wybór. UWIELBIAM!!!
Myślę, że nie ma się co rozpisywać na temat fabuły tego filmu, ponieważ większość ją zna, gdyż jest to film niezwykle popularny, wciągający i można go oglądać za każdym razem inaczej. Przynajmniej ja tak mam, ponieważ za każdym razem nie potrafię sobie przypomnieć jaki jest jego koniec :-D

"Dzień Niepodległości", film z 1996 roku, gdzie główne role zostały obsadzone przez między innymi: 

Jeff'a Goldblum'a - inteligentny profesor
Will'a Smith'a - sprytny kapitan
Bill'a Pullman'a - odważny prezydent USA
Myślę, że dobrym pytaniem do tego filmu jest "Czy jesteśmy sami we Wszechświecie, czy może jednak istnieją jakieś pozaziemskie cywilizacje?" 
Cały film opowiada o ataku obcych na Ziemię, a głównie, co już jest myślę tradycją, na Stany Zjednoczone. Amerykanie muszą zmobilizować siły, aby ich pokonać. Jednak sytuacja jest podbramkowa: obcy dysponują niezwykłą bronią, przeciwko której Amerykanie nie mają żadnej odpowiedzi. A może... Myślę, że są to właśnie trzy osoby i ich szczególne cechy: spryt, inteligencja, odwaga.  
Oscar za najlepsze efekty specjalne, Saturny i wiele, wiele innych nagród i nominacji są jak najbardziej zasłużone. Bardzo serdecznie polecam!!! (Krótko, zwięźle i na temat ;-))

A poniżej trailer filmu :-) WOW!


I niech moc będzie z Wami!!! :-D

With Love!

N <3

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Początek wolontariatu i "Letz Zep", czyli ambitny piątunio!

Ciężki poniedziałek, oj ciężki! W zasadzie nie ma się co dziwić, wszystkie ćwiczenia, wszystkie przedmioty w semestrze letnim skumulowały się w jednym dniu. Średnio 50 stron książki na każde zajęcia, ale jakoś trzeba dać radę. "Bez pracy nie ma kołaczy"!!!
Ale... let's get it started! :-)

Pierwsze co: w piątek zaczęłam nowy wolontariat   :-) Ambitnie, wiem :-D Nie wiem kiedy znajdę czas na całą resztę, ale jakoś dam radę. Od pewnego czasu jestem wolontariuszką w studenckim wolontariacie. MEGA SPRAWA! Wyjeżdżamy do dzieciaczków, prowadzimy zajęcia i zwiedzamy, czyli łączymy przyjemne z pożytecznym :-)
Wolontariat, w którym zaczęłam niedawno działać to zupełnie inna sprawa. Poświęcę się... osobom uzależnionym od alkoholu i ich rodzinom. Jest to niesamowite doświadczenie, a ludzie pracujący w tej organizacji są cudowni. Spędziłam z nimi tylko wstępne 2 godziny, natomiast tyle wystarczyło aby nabrać POKORY, którą, uważam, na ówczesne czasy, nie posiada zbyt wiele ludzi. Mam wielką nadzieję, że poznam tam coraz więcej wartościowych ludzi, którzy potrafią dzielić się swoim negatywnym doświadczeniem, próbując odbić się od dna, starając się przewartościować swoje życie. Tylko w ten jeden dzień spotkałam ludzi, za których nie dałabym złamanego grosza, natomiast słuchając ich, patrząc jak uśmiech maluje się na ich twarzach, gdy ich opiekun daje im kolejną pieczątkę - jak to nazwałam - "za dobre sprawowanie", dostrzegam jak wiele są warci, wystarczy tylko poświęcić im trochę uwagi i zapewnić zrozumienie i wsparcie.

W tym samym dniu - ajć! pracowity piąteczek :-D - spędziłam wieczór w pracy. Czyli norma, standard, niemal w każdy weekend tak robię ;-) Praca nie jest wymagająca, a równocześnie pozwala mi uczestniczyć w różnego rodzaju koncertach, spotykać gwiazdy polskiej i zagranicznej sceny muzycznej, kabaretowej itp. Cudowna chwila, która trwa już 2 lata! ;-) Jak ten czas leci!
Akurat w piątek gościliśmy zespół Letz Zep, który swoją aktywnością oddaje hołd legendarnemu, brytyjskiemu band-owi, LET ZEPPELIN! Niesamowita sprawa, osobiście nie słucham tego typu muzyki, natomiast bardzo podobała mi się postawa muzyków. Cudowni ludzie, przesympatyczni, chwila rozmowy z wokalistą, Billy'm Kulke, sprawiła, że przez następnych kilka godzin szeroko się uśmiechałam i chętnie wysłuchałam koncertu. Ogromne chapeau bas dla gitarzysty, Andy'ego Gray'a, który mimo młodego wieku, ma niezwykłą umiejętność, który niejeden zdobywa latami. NIESAMOWITE!

Dla takich chwil warto żyć :-)

"Gdy wspaniałego dokonać chcesz dzieła,
Bacz, by stosowna chwila nie minęła."
~ Aliszer Nawoi Nizamaddin
A na wieczór "chwilowa" piosenka. Zaczarowała mnie magia jego głosu...

Grzegorz Hyży & TABB "Na chwilę"

https://www.youtube.com/watch?v=l5sEB8YtOn8

With Love!

N <3


czwartek, 24 kwietnia 2014

Big kiss and smile! :-)

O jejciu, bardzo dawno się nie odzywałam. Przepraszam! Świąteczny wyjazd do rodziny całkowicie mnie pochłonął, odcięłam się od wszystkiego - zostawiałam książki, nie korzystałam z Internetu, skupiłam się wyłącznie na świętowaniu i "nie-myśleniu"
Całkowity chillout! 
Dzisiaj chciałam tylko tak szybciutko o sobie przypomnieć :-) Nie chcę żeby moje pisanie było tylko prowizoryczne, tak na pokaz. Nie! Chcę być na bieżąco z wydarzeniami w swoim, medialnym, internetowym, naukowym życiu. Dlatego też dzisiaj tylko post "przeprosinowy", a to ze względu na to, że mój Edek (laptop - który już, bagatela, ma 11 lat! - kocham go za to, że w ogóle działa) odmawia chęci czytania mojej karty pamięci, na której mam zdjęcia moich przedświątecznych wypieków. Więc, gdy tylko moja siostra odzyska swój laptop (młodszy, to działa jak należy :-D), wrzucę wszystko - przepisy, zdjęcia itp.
Wracam do moich cudownych notatek ;-/ God help! Jutro następna dawka notatek, pierwszy dzień kolejnego wolontariatu (ciekawe co będzie... podzielę się news-ami :-)) i praca - "Letz Zep"!

Bardzo intensywny, naukowy dzień dobiega końca. Pogoda za oknem ni w gruchę, ni w pietruchę, dlatego też na wieczór "letnia" piosenka.
Olaf - czyli Czesław Mozil :-D Przez ostatni tydzień nie mogłam się od tej bajki oderwać :-P

https://www.youtube.com/watch?v=V7eKeDU49L0

With Love!

N <3

czwartek, 17 kwietnia 2014

Przedświąteczne zamieszanie!!!

Co mniej więcej 8 miesięcy dochodzi do momentu, kiedy należy spiąć pośladki i zająć się zupełnie czymś innym... czyli... DOKŁADNYM SPRZĄTANIEM!!!
Od 8:10 do aktualnego momentu nic tylko sprzątanie, ewentualnie przerwa na obiad (w tak zwanym międzyczasie). Okna, okna, okna, okna, pokoje, łazienka, kuchnia. Nie mam pojęcia jak to się stało i co ze mną nie tak, ale... UWIELBIAM TO!
Taka forma relaksu bardzo mi odpowiada, ponieważ:

  • spalam kalorie - sprzątanie jest do tego idealne!
  • włączam muzykę - mogę potańczyć (jestem pewna, że przekomicznie wtedy wyglądam :-D)
  • wyłączam myślenie o studiach, pracy itp.
  • ŚPIEWAM! :-D Co uwielbiam najbardziej!
Wiem, strasznie dziwnie to brzmi, ale święta są od tego, aby skierować swoje myślenie na zupełnie inny tor. Zamiast myśleć o kolokwium z psychologii klinicznej i milionie prac zaliczeniowych do napisania, skupiam się na przedświątecznym sprzątaniu i PIECZENIU! 
Tak jest - będę piec! Nic tradycyjnego, ponieważ to akurat zostawiam w geście mojej babci, która jest mistrzynią w pieczeniu serników, mazurków (orzechowy! *_*), makowców, babek pisakowych :-) Oczywiście jeżeli chodzi o tematykę wielkanocną, ponieważ moja babcia jest niekwestionowaną mistrzynią w robieniu tortów i najróżniejszych ciast, w które wkłada swoje cudowne serducho :-)
Ja natomiast postanowiłam, że upiekę coś nietuzinkowego jeśli chodzi o święta, robiąc tym samym frajdę moim małym kuzynkom :-) Mianowicie, upiekę babeczki maślane i czekoladowe (które już doskonale znacie ;-D) i ciasto, które wymaga czasu i cierpliwości, ale smakuje OBŁĘDNIE!
Urocza nazwa - SHREK! :-) Moi przyjaciele dają się za niego pokroić :-P
Myślę, że niektórzy go znają, ale dla tych mniej zorientowanych i tych, którzy chcą zaskoczyć swoich bliskich czymś innym i nietradycyjnym zamieszczę już JUTRO przepis i zdjęcia :-)

A tym czasem odrywam się dalej od codzienności w trochę inny sposób :-) Poświęcam czas na relaks przy najcudowniejszej bajce ;-) Wiadomo - FROZEN czeka!!! :-D

A na wieczór historyczna nuta :-) Vangelis - "Across the mountains" 



"I głowa musi odpocząć, nie tylko ręce!"
~ przysłowie tatarskie

With Love!
 
N <3