sobota, 20 grudnia 2014

"It's Christmas Time..."

Ufff.... Choroba mnie wykańcza! Po raz kolejny zużywam tonę chusteczek, a kaszlem denerwuję sąsiadów. Szczególnie niefajne jest to w chwili, kiedy zaczynam przedświąteczne przygotowania, no ale cóż... okna trzeba było umyć... a teraz prycham i kicham :(

Ale nic tak nie stawia na nogi jak... przedświąteczny czas. Czas pełen światełek, bombek, cudownych zapachów przyprawy korzennej i suszonych grzybów. Czas w którym zaczynają  gasnąć "wszystkie spory :-)"
Jednak jest w tym coś cudownego, coś magicznego... Myślę, że każdy z utęsknieniem czeka na moment wyciągnięcia choinki z piwnicy (lub kupienia świeżo pachnącej lasem), odkurzenia bombek, nawlekania ulubionych cukierków na czarną nitkę. Nic innego nie potrafi tak odprężyć i wywołać uśmiech nawet na twarzy największego mruka jak świąteczna piosenka czy pastorałka.
Ja swoje przygotowania rozpoczęłam zaledwie wczoraj, kiedy to w towarzystwie największej wariatki na świecie (muaa A. ;-)) upiekłam gigantyczną górę pierników i maślanych ciasteczek. Oj, babciu, będziesz mieć konkurencję w te święta :-D


     
Cudowny dzień!!! :-) Uwielbiam takie momenty, w których przestaję myśleć o niepowodzeniach, problemach, tylko skupiam się na ulubionej przyjemności... pieczeniu :-) Dlatego naszym spontanicznym osiągnięciem były kruche maślane ciasteczka, ozdobione mleczną czekoladą i cukierkowymi ozdobami. Mmmmmniam.... Moje małe kuzynki nie będą potrafiły się od tego oderwać (zawsze podkreślam, że jestem skromna :-D)
Powiem szczerze, że mnie było ciężko ;-)
A dzisiaj? Dziś w moim mieszkaniu nastał moment szaleńczego sprzątania. Siostra przeszła samą siebie i nawet wyprała dywany. Wow! :-) A mamcia, jak to mamcia - wiecznie w kuchni. Ulepiła pierogi z kapustą i grzybami (nareszcie - tak bardzo brakowało mi ich na Wigilii) i zrobiła swoją ulubioną potrawę - kapustę z grzybami. Z rybą - och... palce lizać!
Aczkolwiek naszym powiedzeniem przewodnim w każde święta jest "nie wnosi się drzewa do lasu!" Co w naszym przypadku się nie sprawdza, ponieważ i tak, na złość babci (ale w pozytywnym znaczeniu! :-)) zawsze przywozimy coś świątecznego, mimo góry jedzenia na miejscu :-) Przecież wiadomym jest, że w święta trzeba dać coś od siebie :-) A dla mnie i mojej rodziny najważniejszy jest uśmiech drugiego człowieka (szczególnie jeśli smakuje mu to, co przygotujemy ;-))

A jutro, no cóż... ciąg dalszy sprzątania, ubieranie choinki (u mnie w pokoju już stoi mała "świąteczna dama" ;-)), ozdabianie kolejnej partii pierników, pakowanie prezentów, siebie i w drogę! ;-))

A jeśli w drogę to tylko z.... Chris Rea :-) Ulubiona piosenka mojej mamci... Ze spokojem "jedziemy do domu na święta"

https://www.youtube.com/watch?v=EvDxSW8mzvU

A dla Was wszystkiego co najsmaczniejsze w Nowym Roku, a w Święta... miłości....spokoju...radości

Poniżej jedna z moich ulubionych świątecznym piosenek. Urzekła mnie tekstem i melodią... na dobry sen :-)

https://www.youtube.com/watch?v=wrvebqA8xdM

With Love!

N <3




wtorek, 2 grudnia 2014

Więcej czasu... Więcej przemyśleń....


Dawno mnie tu nie było... Jest mi wstyd, ponieważ obiecałam sobie, że ten blog będzie moją odskocznią od rzeczywistości. Ale postaram się to nadrobić - w końcu adwent, trzeba mieć jakieś postanowienia :-)
Wrzesień przeminął szybciej niż mi się zdawało (krótka piłka i już 1 październik), październik i listopad - "przeminęło z wiatrem" jak powiedziałby klasyk :-) Czas tak szybko płynie, a ja mam wrażenie, że tkwię w martwym punkcie życia. Uczelnia, dom, praca, uczelnia, wolontariat, praca, praca, dom, uczelnia, praca. I tak na okrągło...

Ciekawe dlaczego akurat teraz, 2 grudnia o godzinie 17:23 mam taki moment zatrzymania... Może dlatego, że za 22 dni Wigilia, dlatego, że w przyszłym tygodniu mam kolokwium, dlatego, że w przeciągu 2 tygodni znowu zachorowałam, a może dlatego, że po prostu jestem człowiekiem...

RESET!

Może jakieś postanowienie? Kolejne... Niespełnione? Jestem spod znaku Koziorożca, powinnam być uparta, a czy taka jestem? Czasami mam wrażanie, że tak naprawdę zodiak nie oddaje tego, jacy jesteśmy. Jestem łagodną osobą, fakt - często się denerwuję, czasami nie potrafię się zgodzić ze zdaniem innych, jeśli nie jest identyczne z moim, ale z drugiej strony jestem bardzo emocjonalna, choć są momenty kiedy obiecuję sobie, że już nikt mnie nie skrzywdzi, już nigdy nie będę płakać... Ale tak jak mówię - postanowienie kolejne, raczej niespełnione!

O matko! Nie wiem dlaczego wzięło mnie na takie "wypociny" (Pani Profesor - pozdrawiam! :-)), ale chyba czas coś postanowić, ale nie będę wybiegać maksymalnie w przyszłość mówiąc "O Boziu, będę grzeczna, jeśli tylko dasz mi spełnienie w pracy - z wykształcenia psycholog, z powołania dziennikarz radiowy (zbyt często oglądałam "List do M.", skutki widoczne od ręki :-)), kochającego męża (ślub = PRZEREKLAMOWANY, ale ja jednak mam duszę romantyczki ;-)), dom z ogrodem (o tak, proszę!)" NIE!!! Natka, zatrzymaj się! Znów się rozmarzyłaś :-)
Teraz tego nie potrzebuję, dobrze mi jak jest - w końcu mam dopiero (lub aż ;-)) 21 lat. Za chwilę 22, ale ciii... ;-)
Najbliższa przyszłość, która JUŻ się spełniła (psychologia - doba rzecz!): ZDAŁAM kolokwium, WYZDROWIAŁAM, OGARNĘŁAM czas przed świętami, ZAGLĄDAŁAM tu często.... A później?

A PÓŹNIEJ SIĘ ZOBACZY! :-)

Dlatego, jeśli Ty, ktosiu, czytasz ten blog to pamiętaj - nie wybiegamy w przyszłość! Skupmy się na tym co jest teraz dla nas dostępne i dostrzegajmy na każdym kroku uśmiech świata :-)

Powodzenia w jego poszukiwaniu :-)

A na ten nieziemsko chłodny wieczór, małe ocieplenie klimatu w serduchu :-)
Razem z Celine Dion dziękujemy za życie... "I'm alive" :-)

https://www.youtube.com/watch?v=NJsa6-y4sDs


With Love

N<3